Rosja ograniczyła przepływ gazu przez rurociąg Nord Stream 1 do 40% przepustowości, ostrzegając przed „momentem Lehmana” na europejskim rynku energetycznym – bankructwem z września 2008 r., które wywołało globalny kryzys finansowy.
Działania Rosji 22 czerwca nastąpiły dwa dni po tym, jak Litwa zablokowała kolejową dostawę sankcjonowanych towarów do rosyjskiej enklawy Kaliningradu nad Morzem Bałtyckim, powołując się na europejskie sankcje za przeładunek rosyjskich przesyłek węgla, metali, elektroniki, materiałów budowlanych i innych towarów.
Litwa twierdzi, że nie ograniczyła dostaw żywności i leków.
Perspektywy Lehman Moment dla Europy nie są metaforyczne. W zeszłym tygodniu największy na świecie fundusz hedgingowy, Bridgewater Associates Ray Dalia, podwoił swoją krótką pozycję w europejskich akcjach do 10,5 miliarda dolarów. Opublikowany 23 czerwca indeks Markit dla kierowników ds. zakupów w Niemczech, wykazał gwałtowny spadek nowych zamówień produkcyjnych do poziomu 42,2. (Poziom 50 oznacza brak zmian.)
Cena gazu ziemnego w holenderskich terminalach wzrosła do poziomów niewidzianych od końca lutego, kiedy Rosja najechała na Ukrainę. Kontrakty terminowe na energię elektryczną w Niemczech wzrosły do najwyższego poziomu od grudnia.
Konsekwencje gospodarcze dla Niemiec będą straszne tej zimy, jeśli dostawy gazu nie zostaną uruchomione, ostrzegł w czwartek niemiecki minister energetyki Robert Habek, porównując problem energetyczny z kryzysem z 2008 roku.
Racjonowanie gazu głęboko osłabiłoby niemiecką produkcję przemysłową, ostrzegał Habek, i ostatecznie zmniejszyłoby konsumpcję gospodarstw domowych.
Europejskie firmy użyteczności publicznej mają umowy ze stałą ceną na dostawę gazu do odbiorców przemysłowych i gospodarstw domowych – wyjaśnił Habek. Jeśli ich koszty nagle podskoczą z powodu dużego niedoboru, łańcuch upadłości może uderzyć w sektor energetyczny w kryzysie w stylu Lehmanna.
Budżet niemieckiego centroprawicowego dziennika Di Welt przewiduje wzrost rachunków za ogrzewanie dla typowego niemieckiego gospodarstwa domowego o 2640 euro (2772 USD) rocznie w porównaniu do 2020 roku.
„To będzie więcej, niż wielu Niemców jest w stanie zapłacić”, pisze gazeta, zauważając, że „4,4 procent niemieckich gospodarstw domowych jest klasyfikowanych jako osoby ubogie materialnie, a jedna trzecia ma rezerwy finansowe na zaledwie kilka tygodni wydatków”.
Nic dziwnego, że wyraźny odwet Rosji za litewskie sankcje uderzył w Niemcy. 22 czerwca minister spraw zagranicznych Litwy poinformował, że blokada rosyjskich przewozów kolejowych została objęta sankcjami Wspólnoty Europejskiej, które weszły w życie 17 czerwca, a jego kraj działał w porozumieniu z Komisją Europejską w Brukseli.
Rosja potępiła blokadę jako naruszenie porozumień międzynarodowych o statusie Kaliningradu.
Najwyraźniej Moskwa postanowiła nadepnąć na najbardziej bolesny palec, jaki mogła znaleźć.
Poparcie Niemiec dla wojny na Ukrainie jest chwiejne. Sondaże pokazują, że Niemcy są równo podzieleni co do przyszłego członkostwa Ukrainy w Unii Europejskiej, przy czym 35 procent popiera i sprzeciwia się, a reszta jest niezdecydowana.
Moskwa nie sprzeciwiała się członkostwu Ukrainy w UE, która nie odgrywa roli militarnej. Niechęć Niemiec do członkostwa Ukrainy wynika z niechęci do subsydiów dla biedniejszych członków UE.
Według sondażu z 28 kwietnia więcej członków Partii Socjaldemokratycznej niemieckiego kanclerza Olafa Scholza sprzeciwia się wysyłaniu ciężkiej broni na Ukrainę niż popiera. Ogólnie rzecz biorąc, Niemcy są podzieleni 45% -45% w tej sprawie i 10% niezdecydowanych. Na początku kwietnia identyczny sondaż wykazał, że 55% Niemców popiera dostawy ciężkiej broni na Ukrainę.
Rosnące ceny energii i żywności oraz ogólna roczna stopa inflacji wynosząca 7,9% wyjaśniają różnicę.
Tylko 23% Niemców uważa, że zwycięstwo militarne nad Rosją jest możliwe, wynika z sondażu z 7 czerwca, a 70% uważa, że konieczne będzie rozwiązanie w drodze negocjacji.
Mroźna zima z trudnościami dla milionów niemieckich gospodarstw domowych osłabiłaby i tak już chwiejną koalicję Scholza. 15 maja jego partia poniosła najgorszą porażkę wyborczą od 1947 r. w swojej twierdzy w Nadrenii Północnej-Westfalii, pozostawiając przywództwo w rządzie chadeckim.
Tymczasem wybory parlamentarne we Francji w zeszłym tygodniu pozostawiły koalicję prezydenta Emanuela Macrona w mniejszości, po sukcesie Frontu Narodowego Marine Le Pen i lewicowego sojuszu Jean-Luca Melanchona.
Wojnie na Ukrainie sprzeciwiają się zarówno francuska prawica, jak i lewica. Polityczne poparcie dla wojny na Ukrainie i przywódców europejskich, którzy mieli wspólny cel z Kijowem i Waszyngtonem, gwałtownie słabnie, a pogarszające się warunki gospodarcze mogą podważyć stanowisko Scholza i Macrona.